*edit na wniosek Pauliny B.(Dziękuję!!!), która słusznie zauważyła brak peelingów. 😉 (18.06.18r.)

Azjatyckie kosmetyki zajmują u mnie dość sporo miejsca. Od dłuższego czasu wybieram, przebieram, szukam i testuję, mając nadzieję, że choć trochę poprawię stan swojej skóry.
Azjatyckie kosmetyki zajmują u mnie dość sporo miejsca. Od dłuższego czasu wybieram, przebieram, szukam i testuję, mając nadzieję, że choć trochę poprawię stan swojej skóry.
Nie jest to dla was nic nowego, prawda?
Każde z nas chciałoby mieć skórę jak po Photoshopie – gładką,
promienistą, bez przebarwień, skaz, blizn i trądziku. Niestety, bardzo rzadko się to zdarza, a takie osoby mogą czuć się wybrańcami
losu. Najczęściej każda z nas ma jakieś „ale” do stanu swojej skóry.
Po pierwszym zachłyśnięciu
się kolorami i zapachami, przyszedł czas na spojrzenie wstecz i
podsumowanie swojej wiedzy odnośnie
pielęgnacji.
Początkowo kupowałam kosmetyki losowo – kierując się
tylko z grubsza opisami, do jakiej cery ma być i
co (w założeniu)
ma robić. Rezultat był łatwy
do przewidzenia – półki zawalone
tanimi, kolorowymi kosmetykami, które w większości tylko wyglądały.
Zdarzyły się też (o zgrozo!!!) kosmetyki z Alieexpress,
na szczęście tylko dwa, ale były bohaterami początkowych wpisów. W zasadzie
nic złego mi nie zrobiły – ba, z olejku do mycia twarzy byłam naprawdę
zadowolona, ale nigdy więcej nie
powtórzyłam tego błędu i
staram się trzymać z daleka od Alie. Zresztą wgłębiając się bardziej w temat zrobiłam film o kosmetykach z Alie (głównie szło o firmę Bioaqua), w którym mówię, dlaczego nie powinno się pakować w te kosmetyki, polecam też wpis dziewczyn, które mieszkają (chyba) jeszcze w Chinach i takie info miały z pierwszej łapki.
Chwilę później
zaczęłam stosować „dziesięć
kroków” według przepisu Charlotte Cho. I kolejny błąd,
tym razem chyba wynikający z
mojego niemyślenia. Jakoś nie przyszło mi do głowy,
że warto by było poczekać, aż jeden kosmetyk się wchłonie,
a nie ładować
jeden po drugim na skórę… Choć jak tak myślę,
pewnie jakiś wpływ miało na
to hasło, że na
te 10 kroków wystarczy w zupełności 10 minut. Od
razu mówię – NIE.
10 minut nie wystarczy, zwłaszcza, jeśli
się używa
masek w płachcie. Na nie same
potrzeba co najmniej 15-20 minut a gdzie reszta?
Kombinując w
ten sposób narobimy sobie więcej szkód niż pożytku, więc każda, podkreślam KAŻDA
pielęgnacja musi być solidnie przemyślana. Najlepiej pomyśleć
czego nasza skóra
potrzebuje najbardziej i zrobić
sobie listę pielęgnacyjną,
(zwłaszcza przed zakupami),
a potem się jej
trzymać.
Ostatnie, czego się
nauczyłam przez te lata, to korzystanie ze
strony cosdna. Składy czytałam
już wcześniej,
ale nie zawsze mi potrafiły
wszystko powiedzieć.
Teraz każdy zakup kosmetyczny z Korei lub Japonii
konsultuję z tą stroną,
gdzie składy kosmetyków są poddane analizie i wyraźnie widać, który składnik może
podrażnić, który
zwyczajnie zapchać skórę i jakie jest jego bezpieczeństwo stosowania. Oprócz tego jest informacja, jaką funkcję pełni on w kosmetyku. Bardzo wygodna strona,
która oduczyła mnie kupowania tylko ze względu na ładne
opakowanie.
Czy
kurczowo trzymam się
dziesięciu kroków?
Oczywiście, że nie. Nie widzę potrzeby odwalania ich rano, kiedy
nasza skóra wymaga tak naprawdę tylko przygotowania pod makijaż. Na pewno ją myję, żeby usunąć
nocny brud, sebum, etc., ale bez sensu używać olejków, wystarczy pianka/żel. Jeden krok już odpada (chociaż zaznaczam, że to ja nie widzę potrzeby. Jeśli czujesz, że skóra ci się mocno przetłuszcza, albo po prostu to lubisz, to nie rezygnuj).
Maska rano? Jeśli masz czas, a maska ma energizować skórę to
ok. Ja z reguły go nie mam. Kolejny
krok w tył.
Peeling? Raczej nie co dzień, ale raz na jakiś czas, więc jeden krok na parę dni odpada. Poza tym jeśli dobrze poszukać można trafić na delikatną glinkę - peeling, który może zastępować piankę, np: NEOGEN, o którym pisałam tu, albo żel myjąco-peelingujący typu gommage z Mizon, o którym piszę tutaj.
Peeling? Raczej nie co dzień, ale raz na jakiś czas, więc jeden krok na parę dni odpada. Poza tym jeśli dobrze poszukać można trafić na delikatną glinkę - peeling, który może zastępować piankę, np: NEOGEN, o którym pisałam tu, albo żel myjąco-peelingujący typu gommage z Mizon, o którym piszę tutaj.
Toner zawsze, ale jeśli Twoja esencja ma
wodnistą konsystencję, czemu nie stosować jej zamiennie?
No i lotion nawilżający, jeśli trafisz ma taki ze sporym filtrem UV,
masz już dwa w jednym. Jak widać można
mocno skrócić poranny rytuał.
Do tego tak naprawdę to od Ciebie zależy, ile „kroków” zrobisz. Możesz zrobić
trzy, możesz zrobić
trzynaście, zależnie
od tego, jak się z
tym czujesz.

Tak samo kosmetyki. Nie masz ochoty kupować z
Korei? Ok, jestem pewna, że
sporo polskich firm ma do zaoferowania fajne kosmetyki, które możesz dopasować sobie do swojego rytuału. Wybieraj i przebieraj, jesteś świadomym
konsumentem.
Takie to moje przemyślenia po paru latach korzystania z
dobroci azjatyckiego kosmetycznego rynku.
I jeszcze jedno: jeżeli ktoś kiedykolwiek Wam powie, że TYLKO koreańskie/japońskie kosmetyki są jedynymi zgodnymi z konstytucją, które mogą być używane do azjatyckiej pielęgnacji, poproście go, żeby wziął daleki rozbieg i przywitał się ze ścianą. 😈 Absolutnie nie ma takiego przymusu. Nie chodzi o to z jakiego kraju jest kosmetyk i ile milionów monet kosztował. Chodzi o to, czy Wasza skóra go akceptuje i czy robi dla niej to coś, o co walczycie przy każdym pielęgnacyjnym rytuale. Jeżeli ten ktoś nadal się upiera, to znaczy, że nie rozumie istoty azjatyckiej pielęgnacji. 😊
I jeszcze jedno: jeżeli ktoś kiedykolwiek Wam powie, że TYLKO koreańskie/japońskie kosmetyki są jedynymi zgodnymi z konstytucją, które mogą być używane do azjatyckiej pielęgnacji, poproście go, żeby wziął daleki rozbieg i przywitał się ze ścianą. 😈 Absolutnie nie ma takiego przymusu. Nie chodzi o to z jakiego kraju jest kosmetyk i ile milionów monet kosztował. Chodzi o to, czy Wasza skóra go akceptuje i czy robi dla niej to coś, o co walczycie przy każdym pielęgnacyjnym rytuale. Jeżeli ten ktoś nadal się upiera, to znaczy, że nie rozumie istoty azjatyckiej pielęgnacji. 😊
A Wy, jakie macie zdanie na ten temat?
Chętnie je poznam :)
PS: Polecam też film na moim kanale, w którym rozprawiam się z ośmioma nawykami azjatyckiej pielęgnacji. Jest pod tym adresem :)
PS: Polecam też film na moim kanale, w którym rozprawiam się z ośmioma nawykami azjatyckiej pielęgnacji. Jest pod tym adresem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz, to mocno motywuje.
Będzie mi również bardzo miło jeśli zaobserwujesz mojego bloga. :)