Od paru lat stosuję dwuetapowe oczyszczanie cery i twierdzę, że nie ma nic lepszego na koniec dnia. To pierwszy etap, kiedy moja cera zaczyna czuć się świeżo i pozbywa się nadmiaru kosmetyków i brudu, a nie wyobrażam sobie tego kroku bez dobrego olejku do demakijażu.
Jakoś nie mogę się przemóc, żeby znaleźć coś na naszym, polskim rynku kosmetycznym, chyba z przyzwyczajenia robię już zamówienia z Korei Płd. i Japonii, i tym razem mam przedstawicieli obu tych państw.

Jest to olejek oczyszczający twarz z brudu i makijażu. Stosowany jest standardowo, czyli wmasowany w twarz a następne spłukany letnią wodą, pod której wpływem zamienia się w mleczną emulsję. Nie ma problemu z jego spłukiwaniem, twarz pozostaje miękka, czysta. Olejek nie podrażnia skóry i mimo tego, że moja cera jest skłonna do zapychania się (mieszana, rozszerzone pory), absolutnie nie robi jej żadnego kuku. Pięknie pachnie lawendą, co ma działanie uspokajające i odprężające - zresztą w aromaterapii zapach lawendowy polecany jest osobom, które mają problemy z zaśnięciem.
Kosmetyk dociera zapakowany z przezroczyste pudełko z japońskimi napisami (nie ma tam nic po angielsku, co jest pewnym minusem) i w różową, całkiem sympatyczną buteleczkę z delikatnym ażurowo-białym ozdobnikiem. Buteleczka wyposażona jest w pompkę, działającą bezproblemowo, do tego, mimo różowego koloru jest trochę prześwitująca, przez co widać ile kosmetyku jeszcze zostało. bardzo to lubię, bo irytuje mnie, kiedy nie widać zużycia i nagle jestem zaskoczona, kiedy
się coś kończy. A potem czekaj trzy tygodnie (minimum!) na dostawę...Do tego ma pojemność 70/100 ml - moja akurat jest mniejsza. Kupiłam ją do wypróbowania, ale bardzo długo już ją mam, zwłaszcza, że w obecne upały nieszczególnie korzystam z makijażu, a i olejku nie potrzeba dużo, by go zmyć - jest bardzo wydajny. Po sześciu miesiącach używania (o ile pamiętam, dotarł do mnie w styczniu) mam jeszcze 1/3 buteleczki.
Skład: cetyl ethylhexanoate, ethylhexyl palmitate, polyglyceryl-10 dioleate, water/aqua/eau, isononyl isononanoate, polyglyceryl-2 sesquicaprylate, glyceryl behenate/eicosadioate, dextrin palmitate/ethylhexanoate, phytosteryl/octyldodecyl lauroyl glutamate, phenoxyethanol, sodium dilauramidoglutamide lysine, moringa pterygosperma seed oil, caprylic/capric triglyceride, lavandula angustifolia (lavender) oil, tocopherol, dequalinium chloride, epigallocatechin gallate, linalool.
Plus jest taki, że można zakupić refill ( na yesstyle 180 ml kosztuje 26$, czyli ponad dwa razy tyle, co ja mam - a ja płaciłam chyba coś koło 18$).
Kolejnym olejkiem jest cudownie herbaciany Spring Leaves of Green Tea Deep Cleansing Oil koreańskiej firmy
Welcos Kwailnara. W zasadzie główną nazwą firmy jest Welcos i zawsze mi się wydawało, że Kwailnara, to po prostu nazwa serii. A przed chwilą odkryłam, że pod tą nazwą, bez pierwszego członu można znaleźć kosmetyk na yesstyle i Amazonie. No cóż....
Miłość zaczęła się od cudownych maseczek, których na jolse niestety nie ma, a z innych sklepów nie opłaca się ich sprowadzać, bo trzy razy tyle się płaci za wysyłkę . Czasem dostępne są w TK Maxxx w pięciopaku, więc jeśli macie szansę - bierzcie je w ciemno.
I zamarzył mi się ten olejek. Nie mogłam go nijak dostać, nie płacąc gór złota i nawet nie chciałam tego robić, bo aż tak mnie nie pogrzało, zwłaszcza, że miałam już DHC. Na szczęście rodzice znajomej Koreanki przyjeżdżali do niej w odwiedziny do Polski, więc poprosiłam o zakup.
Cudownie pachnie zieloną herbatą, odświeża, zmywa, zmienia się w emulsję jak DHC, nie podrażnia...
Opakowany jest w zielone, kartonowe pudełeczko z informacjami po koreańsku i angielsku. Sama buteleczka jest przezroczysta, ale jednoczenie ma zielony kolor i pojemność 170 ml. Skład - na
zdjęciu. Tutaj przyznaję uczciwie, że DHC składowo nieco wygrywa. Dopiero teraz zauważyłam niestety, że w składzie jest olej mineralny. No ale żeby być sprawiedliwym jest nieco więcej ekstraktów roślinnych: olej z orzechów macadamia, ekstrakt z portulaki, ekstrakt z herbaty chińskiej i ekstrakt z liści czarnej borówki.
Samo oczyszczanie nim twarzy to bardzo relaksujące doznanie ze względu na miękkość, łatwość rozprowadzania i ten niesamowicie odświeżający, a jednocześnie uspokajający zapach zielonej herbaty.
Miodzio!
Oczywiście kocham obydwa olejki i całkowicie je polecam.
A Wy macie swoje ulubione olejki?
* Ceny obydwu olejków plasują się w okolicach 16-28 $, ale to mocno umowne.
A Wy macie swoje ulubione olejki?
* Ceny obydwu olejków plasują się w okolicach 16-28 $, ale to mocno umowne.
Welcos znalazłam na yesstyle za 28 $, ale już na koreadepart jest za 9,70 $, z tym że tu kw są wysokie.
DHC kosztuje koło 20 $ na e-bay, 26 $ (100 ml) na yesstyle + refill (180 ml) 23 $. Rekomenduję zakup na japanstore.pl, bo 100 ml kosztuje 60 zł, a macie szybką, krajową przesyłkę :)
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Dziękuję za każdy komentarz, to mocno motywuje.
Będzie mi również bardzo miło jeśli zaobserwujesz mojego bloga. :)