Dzisiaj pozwolę sobie na recenzję zbiorczą i będzie ona o dwóch takich, co obecnie używam. Oba kremy są azjatyckie, ale nie z tej dalekiej Azji, ale z tej znacznie bliższej, bo pochodzą od sąsiadów zza przysłowiowego płota.
Cały czas poszukuję swojego idealnego kremu pod oczy, czy te sprawdzają się w swojej roli?
Kremy, jak już wspomniałam są dwa i od obu oczekuje czegoś zupełnie innego.
Zacznę od kremu stosowanego na dzień.
Jest to Sophora Japonica Hydrating Boost Eye Gel dla normalnej i suchej skóry od firmy NATURA ESTONICA Bio.
Jest to krem - żel, który w założeniu ma silnie nawilżać skórę wokół oczu. Zawarty w jego składzie ekstrakt z sofory japońskiej wykazuje właściwości wygładzające, ujędrniające i poprawiające elastyczność skóry, zmniejsza widoczność drobnych zmarszczek i opuchlizny pod oczami. Ekstrakt z ogórka odświeża i tonizuje skórę, chroni ją przed działaniem czynników zewnętrznych, rozjaśnia cienie i zasinienia. Panthenol łagodzi zaczerwienia i stany zapalne, a olej słonecznikowy nawilża i delikatnie natłuszcza skórę. Dodatek kofeiny ma napinać skórę i niwelować opuchliznę i cienie.
Skład: Aqua, Dimethicone, Glycerin, Panthenol, Cyclopentasiloxane, PEG -40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Polyacrylate, Sophora Japonica Flower Extract, Sodium Carbomer, Sodium Hyaluronate, Propylene Glycol, Cetearyl Dimethicone Crosspolymer, Dimethiconol, Cucumis Sativus Fruit Extract, Sodium Ascorbyl Phosphate,, Caffeine, Helianthus Annuus Seed Oil, Sodium Hydroxide, Benzyl Alcohol, Ethylhexylglycerin, Parfum, CI 42051, CI 14720.
Używam go już od dłuższego czasu, cenię za to, że szybko się wchłania i lekko nawilża, ale czy jest to rzeczywiście "Boost"?
Raczej nie. Owszem nawilża, tego mu odmówić nie można, ale polecałabym go raczej tylko na tą bolączkę. Na pewno nie ogranicza zmarszczek i nie przeciwdziała nowym. Cienie i opuchlizny - bardzo średnio sobie z nimi radzi. Cena jest niewielka, bo kosztował niecałe 20 złotych, więc cudów się po nim nie spodziewałam, ale jest to taki typowy średniaczek nakładany na dzień, byleby coś było pod oczami. Trochę lepiej na jego tle wypadał Mizon, który recenzowałam tu, cenowo się niewiele różniący. Czy kupię ponownie? Wątpię, chyba że potrzebne mi będzie na szybko coś na dzień.
Krem opakowany jest w piękną, czarno - srebrną buteleczkę z wysuwaną pompką (wystarczy przekręcić górę - bardzo higieniczne), o pojemności 15 ml. Należy już do tych droższych, bo kosztuje koło 45-60 zł. Konsystencja gęsta, kolor biały, lekki zapach.
Skład: Aqua, Dicaprylyl Ether, Octyldodecanol, Silica, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Saccharide Isomerate, Hydrolyzed Rice Bran Protein, Oxido Reductases, Glycine Soja Protein, Glyceryl Linoleate, Glyceryl Oleate, Cetraria Nivalis Extract (WH), Larix Siberica Needle Extract (WH), Caviar Extract, Pinus Sibirica Seed Oil Polyglyceryl-6 Esters (PS), Chamomila Recutita Flower Water*, Rosa Damscena Flower Water*, Rhodiola Rosea Root Extract (WH), Linum Usitatissimum Seed Oil*, Triticum Vulgare Germ Oil*, Anthemis Nobilis Flower Extract*, Panthenol, Glycerin, Sodium Stearoyl Glutamate, Parfum, Sodium Polyacrylate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Ethylhexylglycerin, Citric Acid, CI 77891, CI 77491.
* pozyskane z organicznych upraw
(PS) Pochodna z oleju z nasion Pinus Siberica
(WH) ekstrakt z organicznych roślin dziko rosnących
Wchłania się dość szybko. Nawilżenie i odżywienie jest dość szybko wyczuwalne, radzi sobie z opuchlizną, niby zmarszczki trzyma w szachu, ale... za tę cenę oczekiwałabym czegoś więcej. Mimo wszystko skóra pod oczami nie jest tak gładka, jak bym chciała, do tego mimo wszystko nowe zmarszczki się pojawiają. Teoretycznie ma być efekt "lodowego chłodzenia". Jakoś niczego takiego nie wyczułam. Nie zrozumcie mnie źle, krem nie jest zły, wręcz przeciwnie. Ale dla mnie to jeszcze mnie to :D
Tak więc oba kremy obecnie zużywam już dość długi okres czasu. Są w sumie dość przyjemne w użyciu i coś tam działają, ale albo ja jestem zbyt surowa w ocenie, albo rzeczywiście nie są aż tak świetne, by można je z czystym sumieniem polecać dalej. Dla mnie to po prostu zwykłe kremy, które automatycznie nakładam w moich czynnościach pielęgnacyjnych, ale kiedy się sończą, raczej tego nie będę żałować i pomyślę nad czymś nowym.
Mieliście już te kremy u siebie?
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Dziękuję za każdy komentarz, to mocno motywuje.
Będzie mi również bardzo miło jeśli zaobserwujesz mojego bloga. :)