Tak przez moment zastanawiałam się o czym napisać, bo czasu dziś wyjątkowo mało, a w sumie koreańskie produkty nadal są w fazie testów, więc nie będę ich recenzować po trzech użyciach...Ale już wiem.
W oko wpadł mi mój krem przeciwzmarszczkowy, który zakupiłam jakiś czas temu w sklepie z orientalną żywnością.
Indie mają sporo do zaoferowania, jeśli chodzi o świat kosmetyczno-perfumeryjny. Wiemy, jakie Hinduski mają włosy - geny to jedno, ale tez mają inny styl dbania o nie. Ja uwielbiam indyjskie olejki, szampony, odżywki i naturalną hennę. Lubię też kadzidlane zapachy, jeden z nich odkryłam na przykład w kremie do twarzy, o którym wspominam w tym filmiku.
Słowo "ayurveda - आयुर्वेद ", powinno być Wam znane, lub przynajmniej słyszane. Jest to system starożytnej medycyny indyjskiej, zajmujący się zdrowiem psychicznym, fizycznym i duchowym. Jest sporo artykułów o tym w necie, więc wystarczy poczytać, ja nie będę się rozwijać. Dość powiedzieć, że medycyna ayurwedyczna korzysta z sił natury, więc rośliny lecznicze nie są dla niej tajemnicą.
Firma SWATI z kolei, to indyjska firma, produkująca kosmetyki do pielęgnacji ciała i włosów na bazie indyjskich roślin. Importerem w Polsce jest m. in. Bombay bazar, działający w Lesznowoli pod Warszawą.
W ofercie są bardzo ciekawe produkty do pielęgnacji włosów, warto tam zajrzeć :)
Firma SWATI z kolei, to indyjska firma, produkująca kosmetyki do pielęgnacji ciała i włosów na bazie indyjskich roślin. Importerem w Polsce jest m. in. Bombay bazar, działający w Lesznowoli pod Warszawą.
W ofercie są bardzo ciekawe produkty do pielęgnacji włosów, warto tam zajrzeć :)
Wracając do kremu. Kosmetyk ma zwykłe, plastikowe opakowanie - nic specjalnego. Dość minimalistyczne i powiem szczerze, że skojarzyło mi się ze zwykłym, tanim słoiczkiem, które czasem można kupić przy własnym robieniu kosmetyków na kolorowka.pl albo na biochemiaurody.pl.

Trochę mnie ten borax zaskoczył w składzie, bo zawsze mi się kojarzył z silnie czyszczącym środkiem do chemii gospodarczej. Ale po doczytaniu okazało się, że czasem stosuje się go w kosmetykach jako konserwant.
Krem ma całkiem przyjemny zapach, trochę kojarzy mi się z nawilżającym kremem NIVEA, w takim błękitnym opakowaniu.
A teraz o działaniu. Według informacji jest to silnie nawilżający krem, redukujący bardzo szybko zmarszczki.
Nie wierzę w natychmiastowe działania, ale liczyłam na to, że po dłuższym stosowaniu coś tam rzeczywiście się zmniejszy, no i nawilży mi skórę.
Już po pierwszym użyciu wiedziałam, że coś jest nie tak, ale postanowiłam iść w zaparte. Niestety, mimo przyjemnego zapachu i fajnego, lekko perłowego wyglądu, z kremem się mocno nie polubiliśmy. Po każdej aplikacji skóra była ściągnięta i napięta, czyli gdzieś ten nawilżający efekt nie zadziałał. Natychmiastowego zniknięcia zmarszczek też nie było, po dłuższym stosowaniu (trzy tygodnie), nie zauważyłam żadnej różnicy, tyle mojego co się tylko przemęczałam z napiętą skórą i co jakiś czas ratowałam ją maską nawilżającą na noc firmy LIOELE (czeka na swoją recenzję).
Podsumowując: kremu Swati na pewno już ani nie użyję, ani nie kupię, najwidoczniej nie radzi sobie ze skórą mieszaną i wrażliwą. Nie widzę też żadnych zmian na lepsze, więc nie ma sensu dalej go testować. Szkoda, wiązałam z nim spore nadzieje, widząc skład, ale tym razem trafiłam na całkowicie nietrafiony kosmetyk.
Za to myślę, że czekają mnie zakupy kosmetyków do włosów :)
Czy ktoś z Was używał już kosmetyków hinduskich? A może mieliście w swoich zapasach coś firmy Swati?
Za to myślę, że czekają mnie zakupy kosmetyków do włosów :)
Czy ktoś z Was używał już kosmetyków hinduskich? A może mieliście w swoich zapasach coś firmy Swati?
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Dziękuję za każdy komentarz, to mocno motywuje.
Będzie mi również bardzo miło jeśli zaobserwujesz mojego bloga. :)