Jakiś czas temu opisałam moją
poranną pielęgnację (
tutaj cały tekst), która od tego czasu w zasadzie się nie zmieniła, jeśli chodzi o
ilość kroków, ale zmieniły się nieco kosmetyki.
Cosrx się zużył, więc tym razem na poranne mycie idzie
INNISFREE Green Tea Good Morning Cleanser. Nie będę się o nim rozpisywać, bo
niedługo będzie o nim recenzja, ale skoro to Innisfree, to już wiecie, że to
mój ulubieniec.
Kolejną zmianą jest toner. Z Ecolabu na toner SAKURA Rose Toner, który niedawno dostałam w pudełku (wcześniej był toner wieczorny z Innisfree - o nim za chwilę). O tonerze Sakura będzie w osobnym wpisie, bo na to zasługuje, wystarczyło tylko parę użyć, bym już zauważyła jego działanie.
No i krem z AndLab, którego nie byłam w stanie wykończyć - z prawdziwą ulgą zamieniłam na mój ulubiony żel - krem z ZYMOGENu, którego recenzję znajdziecie tutaj.