Już za chwileczkę, już za momencik...Nowy Rok zbliża się już wielkimi krokami i czuję na plecach jego oddech.
Ale zanim to nastąpi, na blog wjeżdża tekst o moich pielęgnacyjnych nowościach, bo jakimś cudem z Korei Płd. dotarły do mnie jeszcze przed świętami (zamawiane 11 grudnia), tym samym robiąc mi niespodziankę. I to podwójną.
Znacie ten moment, gdy coś zamawiacie na wpół śpiąco i o tym zapominacie? I nagle do Waszych drzwi puka listonosz po paru tygodniach?...No właśnie u mnie tak się zdarzyło, chyba po raz pierwszy, jak długo coś zamawiam. I na szczęście nie ma możliwości zamówienia czegoś kompletnie nieprzemyślanego, bo zanim to zrobię najpierw trzy razy się zastanowię, czy w koszyku są rzeczywiście te produkty, które planowałam - ale nie zmienia to faktu, że o nich zapomniałam. Ba, nawet chciałam je zamówić w styczniu....
Ale do rzeczy. Moje dzisiejsze nowości są całkowicie zawładnięte przez INNISFREE - jeżeli ktoś jeszcze nie wie, że to mój ukochany koreański brand, to chyba coś przegapił 😸