Określanie potrzeb swojej skóry stanowi nie lada problem, zwłaszcza jeśli do tej pory było się laikiem w temacie. Odnaleźć jakąkolwiek informację z nawału odpowiedzi, na zadane przez siebie pytanie, czasem graniczy z cudem. Przykład z wczoraj z pewnej grupy:
dziewczyna wstawiła zdjęcie z widocznie podrażnioną twarzą, napisała, czego używa i pytała o polecenie dobrego myjadła. Odpowiedzi było od groma, część osób coś poleciła, tylko po to, by kolejna część napisała, że to jest do kosza. Nie było informacji, czy dziewczyna miała wcześniej z tym problem, niewiele osób (na naprawdę sporą ilość) pokusiło się o hasło "idź do dermatologa, sprawdź, czy to nie alergia". Nie, po prostu były wymieniane kosmetyki, które akurat przypasowały odpowiadającej. Teoretycznie nie ma w tym nic złego, ale tak naprawdę nie ma tu dotkniętego sedna problemu. Jeżeli zmiany skórne były na podłożu alergicznym - to współczuję pytającej próbowania tego wszystkiego, co jej polecono.
Dlaczego podałam ten przykład? Bo pytając o polecenie kosmetyku, zwłaszcza na silniejsze problemy skóry, często pytający oczekuje, że kosmetyk sprawi cud i w dwa dni naprawi to, czego nie udało się naprawić w dwa lata.